Wiem że to przygoda SF itd - ale jest jedna ciężka rzecz....
Pewien Jedi zamawia armię klonów, umiera a potem Obi Wan się dowiaduje zaskoczony że od około 10 lat (od tylu nie żył zleceniodawca + klony dorastają dwa razy szybciej). Wiemy że senat nie wie o armii, bo opozycja dopiero walczy z ustawą o powołaniu armii. Senatorka też o tym nie wspomina. Na razie wszystko pięknie - ukryta planeta, tajemnicza armia.
Ale ufok z baru który opowiada o klonerach mówi że lubią oni pieniądze (w sensie że robią biznesy). Skoro Jedi zamówił miliony klonów to musiał za nie zapłacić, a armia miała być dla republiki. Więc kto płacił za klony? Gdyby płaciło ich państwo - to senat by o tym wiedział, przecież pieniądze by znikały na jakiś cel (kredyty).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kamino
Tutaj wszystko jest wytłumaczone, ale z filmu nijak to nie wynika. Trzeba było dopisać historię (książki?).
Odpowiedź jest tylko jedna - Palpatine. On wiedział o armii, tylko przecież grał zdziwionego na potrzeby swoich zaplanowanych intryg że nic nie wie o armii. Zawsze jako Kanclerz mógł wymyślić alibi dla dziury w budżecie senatu.
Widz00 chyba chciałby zobaczyć nieco księgowości i rachunkowości w SW. Emocje jak na grzybach zapewnione.
Dlaczego się krzywić na rachunkowość? Sci-fi zasadniczo tym się różni od fantasy, że często opisuje zarządzanie planetami czy społecznościami o strukturze odmiennej od obecnej. Kwestie finansowe pojawiają się w polityce i zarządzaniu od zarania dziejów.
Nie chodzi mi o szczegółowe wyjaśnienia finansów republiki - tylko o to żeby historia się kleiła - bo na pewno można było zrobić coś spójnego i ciekawego. No ale w nowej Trylogii niewiele się klei. Najpierw pomija się takie kwestie a w innym filmie "space taxes" są przyczyną wojny z handlowcami.
Zgadza się, to jest zupełnie bez sensu. Nawet jeżeli za armię zapłaciłby Darth Sidious zapłaciłby za klony, to tym bardziej wzbudziłoby to podejrzenia Zakonu.
Oprócz tego taki wydatek to chyba byłby spory, skąd byłyby fundusze, z prywatnej kieszeni??
Dokładnie z Klanu Bankowego. Armię sfinansował mistrz Palpiego Plauegius. Wytłumaczone jest to w książce pod tytułem właśnie Plauegius i Labirynt Zła.
Teraz po raz kolejny dostałem "ataku" pod tytułem dylemat. Otóż czy można opierać się na książkach, żeby wyjaśniać niejasności w filmie? Zwłaszcza gdy książki te zostały odrzucone? Inna sprawa, gdyby Lucas chociaż dał nawet małą, ale istotną wzmiankę o tym w filmie.
Zamiast tego wyjaśnienie tej niejasnej kwestii pojawiło się w książce, której Lucas ani nie pisał, ani nie nadzorował. Nie wykluczył jej oczywiście, podobnie jak i innych, ale Expanded Universe zawsze było mu obojętne.
Należy więc chyba traktować to jako brak w konsekwentnym myśleniu. Po prpstu uwiera mnie ta kwestia. Mógłbym przeczytać Dartha Plauegiusa i Labirynt Zła (i bardzo chętnie to kiedyś zrobię), ale nawet nie jest w kanonie, a więc można sobie tylko dopowiadać i insynuować, a w oficjalnej wersji NIE MA odpowiedzi na pytanie, dlaczego Zakon Jedi nic nie podejrzewał i tym podobne...
Byłbym w pełni usatysfakcjonowany, gdyby raczyli wyjaśnić to w filmie. Mogłaby nawet pojawić się mała wzmianka w Zemście Sithów. Po prostu nie zadowala mnie to, że fani muszą w pisanych przez siebie historiach szukać odpowiedzi na pytania, których najwyraźniej nie postawili sobie scenarzyści, a co powinni byli zrobić...
Książkę nadzorował. Luceno piszący ją miał wgląd do scenariusza E3 który jeszcze wtedy się nie ukazał.
Dzięki. Przyznaję, że nie jestem we wszystkim doinformowany, a powyższy wpis był powodowany przypływem emocji i bezradnością :p zawsze dobrze wiedzieć mimo wszystko. Pozdrawiam :)
Tylko że - znowu - z filmu nijak to wynika. Film z bardzo wielu powodów ma pełno dziur fabularnych i za mało tu miejsca, by wymienić je wszystkie.
Przecież w Ataku Klonów nie mogli tego wyjaśnić.... Zresztą jest wskazówka na sam koniec, że Tyranus, który zlecił Jango Fettowi bycie pierwowzorem dla klonów, to Dooku, czyli Sith. A jako że to Sidious wydaje rozkasz 66 w Zemście Sithów, to wiadomo, że to on za tym stał, nawet pomijając udział i kredyty Hego Damaska. I myślę, że Kaminoanie byli wprowadzeni w cały plan, bo zaprogramowali klonom rozkaz 66.
Nie wiem ale czy przypadkiem (nawet pomijając wcześniej wspomnianą książkę) nie mogło być tak, że taki Palpatine który jest mrocznym lordem Sith dysponuje jakimś wielkim majątkiem? Sam film wydaje mi się kierowany jest przede wszystkim do młodszych widzów a jakby 14 latek miał słuchać o problemach z saldem republiki to by wyszedł z kina.
Ok. Nie Palpi ani Dooku zamówili Armię tylko Syfo Dias.
Jeśli chodzi o Palpiszona on wykorzystał sytuacje jak zwykle.
A jeśli chodzi o sam order 66 nie był zaprogramowany. Był po prostu jednym z wielu Dyrektyw WAR.
A klony były uczone kompletnego posłuszeństwa i reagowały bez emocji. I dlatego 66 okazał się sukcesem na skalę galaktyki. O tu macie więcej na temat rozkazów WAR
http://www.ossus.pl/biblioteka/Instrukcje_Awaryjne_Wielkiej_Armii_Republiki
Dooku podpuścił Syfo-Dyasa, by ten zamówił armię. Sam tego przecież zrobić nie mógł. Jak by to wyglądało, że sam dowodzi armią droidów i tworzy jeszcze dodatkową dla Republiki? Jedi po usłyszeniu takiej informacji w życiu nie wzięliby klonów. Potem Dooku pozbył się Dyasa i wysłał Jango Fetta jako pierwowzór klonów. O Kaminoanach piszę w akapicie niżej. Palpatine stał za wszystkim od samego początku. On nie był żadnym szczęściarzem, sam wszystko planował i konsekwentnie dążył do celu.
"A jeśli chodzi o sam order 66 nie był zaprogramowany. Był po prostu jednym z wielu Dyrektyw WAR." - obejrzyj serial The Clone Wars - szósty sezon. Tam jest cały arc poświęcony temu zagadnieniu. Kaminoanie współpracowali z Dooku.
"A klony były uczone kompletnego posłuszeństwa i reagowały bez emocji. I dlatego 66 okazał się sukcesem na skalę galaktyki." - całkowicie się zgadzam.